Sozopol, Bułgaria - urlop 2025 - Blog Artur Niemiec


Sozopol, Bułgaria - urlop 2025

Miniaturka posta

Cześć,

korzystając z tego, że niedawno jestem na ukończeniu swojej strony internetowej, na której również znajduje się ten blog, postanowiłem aby pierwszy mój post dotyczył wakacji na które wybrałem się z moją żoną, najbliższą rodziną oraz znajomymi do Bułgarii. Urlop ten spędziliśmy w miejscowości Sozopol. Jako że większość turystów w tej miejscowości jest z Rosji, Ukrainy oraz są sami Bułgarzy - te języki są do siebie podobne (nie jestem w stanie ich rozróżnić), śmialiśmy się że ta miejscowość nazywa się Sto-żopol😂

Lot

Obrazek w treści posta

Bilety na samolot kupiliśmy już około pół roku wcześniej. Niestety jako że na Wrocławskim lotnisku szykował się remont (nie wiem czy jeszcze trwa czy już prace się zakończyły), wylot mieliśmy z Krakowa🫢

Droga z Wrocławia do Krakowa autostradą A4 to jakieś 3 godziny ciągłej jazdy. Z przerwami na siusiu i hot-doga na Orlenku (pozdrawiam Matę) to jakieś 4 godziny. Trzeba było więc wstać odpowiednio wcześniej (02:30) aby się zebrać i ruszyć w trasę.

Na szczęście na trasie obyło się bez niespodzianek w postaci korków czy wypadków. Dojechaliśmy na lotnisko, które na szczęście znajduje się niedaleko zjazdu z autostrady.

I teraz dla mnie najgorsza część - odprawa bagażowa. O ile same bagaże do nadania to dla mnie luz, o tyle już przechodzenie przez bramki i wykładanie bagażu podręcznego to dla mnie koszmar. Mam słabe doświadczenia z lotu Wrocław -> Gdynia gdy na lotnisku we Wrocławiu "przetrzepali" mnie jakbym był co najmniej niebezpiecznym typem (a wyglądam niepozornie, to pewnie przez moje kolczyki w uszach). Wtedy musiałem wszystko wyciągnąć z plecaka a przez bramki musiałem przechodzić ze 3 razy. No ale w końcu mnie przepuścili. Dlatego gdy przechodzę na lotnisku przez bramki, od tamtej pory zawsze mam mały zastrzyk adrenaliny. Na szczęście na lotnisku w Krakowie obyło się bez wyciągania rzeczy z plecaka.

Kto mnie zna, ten wie że zawsze wożę ze sobą sporo elektroniki - laptop (a czasem nawet dwa), power-bank, zasilacz, listwa zasilająca (nigdy nie wiadomo), tablet, klawiatura, dyski zewnętrzne itp. Wyciąganie tego wszystkiego i chowanie jeszcze raz to delikatnie mówiąc lekki dyskomfort.

No ale dobra - czekamy na otwarcie bramek. Szybko zleciało. Jesteśmy w samolocie i startujemy.

Jako że mam podwójny lęk wysokości, zawsze staram się o miejsce przy oknie (trzeba walczyć ze swoimi demonami😁). Tak było i tym razem. Najgorszy dla mnie jest start - największy strzał adrenaliny dostaję gdy podwozie odrywa się od pasa startowego i gwałtownie nabieramy wysokości. 10 sekund... 20 sekund... 30 sekund... minuta... i już jesteśmy w chmurach. Patrzę na swoje dłonie - mokre od potu. Żona się ze mnie śmieje. Ja również. No to lecimy. Planowana długość lotu to ok 1 godzina 50 minut. Szkoda że zapomniałem słuchawek. No ale trudno.

Chyba dawno nie latałem bo podczas lotu linią Ryan Air zobaczyłem coś co trochę mnie zażenowało - praktycznie przez cały lot stewardessy i steward (dobrze napisałem?) zachowywali się jakby trafili na targ albo jakby odgrywali reklamy z Polsatu - na początek reklama towarów bezcłowych (to akurat norma), ale później perfumy, zdrapki, konkursy, promocje... tragedia. Może niektórych to kręci ale nie mnie.

Lądowanie poszło gładko a przez cały lot nie było turbulencji. Lądowaliśmy w miejscowości Burgas, oddalonej od Sozopolu jakieś 40-50 minut drogi autem. Droga z Burgas do Sozopolu autobusem to 2 przesiadki + taksówka. Na szczęście czekał na nas umówiony wcześniej nasz przyjaciel wraz z żoną i zawieźli nas na miejsce.

Po drodze wpadliśmy do Lidla zrobić podstawowe zakupy. Walutą w Bułgarii jest Lew Bułgarski (1 Lew to ok 2,18 PLN w Revolucie). Przed wyjazdem zaopatrzyliśmy się w gotówkę i zasiliłem swój Revolut. Swoją drogą pierwszy raz płaciłem za pomocą swojego telefonu z podpiętym Revolutem i muszę przyznać że to bardzo wygodne.

Po zakupach zainstalowaliśmy się w naszym apartamencie i umówiliśmy się na kolację w apartamencie Szwagra i Szwagierki 🤗 I tak zleciał nam wieczór na rozmowach i wspólnej kolacji.

Ośrodek

Obrazek w treści posta

Ośrodek o nazwie Green Life to malownicze i zadbane miejsce z czterema basenami, położone ok. 100 metrów od Morza Czarnego. Posiada zgrany zespół pracowników dbających o czystość, porządek, mają swoich konserwatorów, ogrodników itp. Na standardzie każdego z apartamentów jest klimatyzacja (dzięki Bogu), ponieważ temperatury w sezonie nierzadko sięgają 35 stopni i więcej.

Obrazek w treści posta

Na terenie ośrodka jest kilka małych sklepów z towarami pierwszej potrzeby. Ceny po przeliczeniu na PLN są porównywalne jak ceny w Polsce.

Obrazek w treści posta

Niedaleko naszego ośrodka są dwa rodzaje plaży - plaża dla turystów oraz dzika plaża. Plaża dla turystów jest położona około 100 metrów od Ośrodka. Na plaży bezpieczeństwa pilnują ratownicy, rozmieszczeni według pewnych sektorów (każdy z nich ma do upilnowania swój kawałek oddzielony bojami). Zejście do morza jest bardzo płytkie i schodzi powoli. Boje wydzielające granicę dokąd można się kąpać są dość daleko od linii brzegowej. Sam brzeg jest piaszczysty co mnie mile zaskoczyło. Morze czyste. Na pewno na głębokości kilku metrów bez problemu można obserwować dno. Na plaży jest możliwość wynajęcia leżaków ale można również przyjść ze swoim parasolem, kocem i krzesełkami. Na koniec każdego dnia ekipa dbająca o czystość jeździ traktorem z przymocowanym z tyłu sitem i czyści plażę z nieczystości i śmieci tak aby na drugi dzień tego nie było. Bardzo pozytywnie to odebrałem.

Obrazek w treści posta

Na plaży jest kilka lokali gdzie można zamówić sobie drinka, wziąć coś do picia lub przekąszenia. Jest też kilka restauracji gdzie można zjeść obiad lub kolację w rozsądnej cenie. Wieczorami i nocą organizowane są dyskoteki gdzie można się pobawić.

Dzika plaża znajduje się za widocznymi na zdjęciu klifami. Jak sama nazwa mówi, jest ona dzika i nie pilnowana przez nikogo. Jest na niej zdecydowanie mniej ludzi i warto się na nią udać jeżeli chce się mieć trochę spokoju i jednocześnie ładny widok.

Fauna i flora.

Obrazek w treści posta

Niestety nie odrobiłem zadania domowego i nie zapoznałem się z tutejszą fauną i florą. Nie wiem czy są tutaj owady i zwierzęta których lepiej unikać. Jednak jak widać spotkałem tutaj dość sporo modliszek.

W morzu żyją mniejsze i większe meduzy. O ile te pierwsze są wielkości połowy dłoni, są przezroczyste i niegroźne, o tyle w głębszej wodzie można znaleźć większe, fioletowe osobniki wielkości połowy ręki do których wolałem się nie zbliżać.

Dzieci Szwagra miały frajdę w łapaniu małych krabów i chwytaniu ich do wiaderka oraz zbieraniu muszli. Gdy szliśmy z plaży do domu, kraby oczywiście wypuszczały a muszelki zabrali na pamiątkę.

Powrót

Obrazek w treści posta

12 dni w Stożopolu minęło bardzo szybko, ale to co dobre szybko się kończy. Dwa dni przed odlotem człowiek już zaczyna myśleć że ten przyjemny czas dobiega końca i robi się trochę smutno, no ale cóż.

W dniu wylotu Szwagier zamówił taksówkę (busa), która za 50 euro Zawiozła cała naszą watahę na lotnisko w Burgas. Na lotnisku przy bramkach niestety nie miałem tak lekko jak w Krakowie i musiałem powyciągać wszystko z plecaka. Ale jakoś poszło.

Lot powrotny wyglądał podobnie jak przylot - start, mokre ręce, trochę jarmarku w wykonaniu Stewardess no i lądowanie. Powitała nas pogoda charakterystyczna dla naszego klimatu o tej porze roku, czyli 25 stopni. Nie było tragedii. W drodze powrotnej Szwagier prowadził i o 22:30 byliśmy w domu.

Pobyt w Bułgarii polecam każdemu. Byłem tutaj pierwszy raz i jestem pewien że będę chciał tutaj wrócić. Jeżeli miałbym podać jakie niedogodności mnie spotkały to naprawdę ciężko się ich doszukać. Na myśl przychodzą mi tylko dwie. Pierwsza to Bułgarzy, a raczej starsze pokolenie (50 lat i więcej) - są mocno upierdliwi i potrafią się przyczepić do wszystkiego. Szwagier twierdzi że to pewnie jeszcze naleciałości z komunizmu w którym się wychowali. Przeszkadza im np. to że pieczesz rybę na tarasie w Air Fryerze ale to że sami jedzą i smażą na tarasie o 23:00 to już dla nich jest OK. Generalnie jak taki starszy Bułgar/Bułgarka ma jakiś problem, to nie rozpocznie rozmowy od "Przepraszam, ale czy mógłby Pan" tylko zacznie od wylania pretensji podniesionym głosem. Należy mieć na to poprawkę. Choć warto zaznaczyć że nie generalizuję, ponieważ są również Bułgarzy w tym wieku zachowujący się w cywilizowany sposób. Po prostu piszę o tym co widziałem. Być może mieliśmy pecha.

Druga rzecz która może przeszkadzać to to, że w niektórych sklepach można płacić tylko gotówką. Po prostu dobrze mieć ze sobą jakieś 200 Lewów w gotówce na takie właśnie okazje.

To tyle co miałem do powiedzenia na temat naszego pobytu w Bułgarii. Jest to duży skrót z naszego pobytu, ale nie chcę tutaj tworzyć epopeii - tej post to krótki i subiektywny komentarz wakacji które spędziliśmy w Bułgarii. Wróciliśmy zadowoleni, opaleni, wypoczęci i nieco smutni bo chętnie byśmy posiedzieli jeszcze tam tydzień lub dwa dłużej.

Do usłyszenia 🤗